|
Literatura okresu przejściowego, PWN, Warszawa.
ISBN-13: 978-83-01-14947-5 ISBN-10: 83-01-14947-7 Omówienie: Seria: Mała historia literatury. Ostatni, kończący serię tom obejmuje syntetyczny zarys literatury polskiej po 1975 roku. Przynosi obraz literatury polskiej podzielonej między kraj a emigrację oraz obieg cenzurowany i niezależny w skomplikowanym okresie przekształceń politycznych, które doprowadziły do transformacji ustrojowej. |
Od autorki
<fragmenty wstępu>
Nie jest to książka o moich poglądach na literaturę, ani o tym, co w niej uważam za znakomite artystycznie. Nad wszystkim dominuje wizja procesu, historia starań o odzyskanie własnego głosu i nieustannych przemian: politycznych uwarunkowań, wartości, ujęć . Pośrednio jest to też książka o formach świadomości społecznej, o tym jak odciskały się one w literaturze. Moje główne założenia były jednak dużo skromniejsze, chciałam przede wszystkim, aby powstało dzieło pożyteczne i dające podstawową orientację w epoce. Ważnej, niezbyt dawnej, ale wciąż nie opisanej, a pamiętanej bardzo wybiórczo i emocjonalnie. Chciałam też, żeby było to kompendium proste w użyciu, na ile to możliwe - nie nużące, a przeciwnie zdolne inspirować czytelnika do samodzielnych lektur i pytań. Przede wszystkim dające przegląd najważniejszych zjawisk i wyobrażenie o wielu sprawach trudnego czasu transformacji. Nie jest to książka adresowana specjalnie do studentów polonistyki, choć zapewne oni przede wszystkim będą z niej korzystać. Wiedzę teoretycznoliteracką w tym opracowaniu usuwam na nieco dalszy plan. Historia literatury polskiej XX wieku ma to do siebie, że rozwijała się pod presją historii i polityki. Jedyną cezurą czysto literacką dla okresu po I wojnie światowej, była dotychczas cezura 1932. W swoim tomie Trzydziestolecie nie traktuję jej jednak z taką powagą jak Jerzy Kwiatkowski w Literaturze dwudziestolecia międzywojennego. Moim zdaniem nie tylko rozcina ona dwudziestolecie, ale po prostu stanowi efekt nadmiaru ambicji porządkujących ze strony historyków literatury i tyle samo pokazuje, co zasłania, spychając na plan dalszy głębsze i bardziej długotrwałe procesy, które stanowią kontynuację zjawisk rozpoczętych w I połowie lub jeszcze wcześniej. Po 1939 roku rytm rozwoju literatury polskiej jednoznacznie wyznacza historia i wszelkie podziały są po prostu odzwierciedleniem rytmu przemian politycznych. Po 1976 roku „progi” polityczne stają się szczególne gęste. Daty 1976, 1980, 1981, 1989 nie wymagają uzasadnienia. Zmiany w literaturze polskiej, jakie śledzić można poprzez dzieła, nie do końca powtarzają ten rytm, ale sytuacja literatury jako całości niewątpliwie zmienia się zgodnie z nim. Jest to okres ciągłych przewartościowań i bardzo szybkich przekształceń dotyczących form artystycznych, sposobu rozumienia tożsamości i wyznawanych wartości. Tytuł książki narzucił się sam, to jest po prostu „literatura okresu przemian”, okres ciągłej pracy nad nowymi formułami. Najpierw podjęłam decyzję o takim właśnie kształcie tytułu, później identyczne określenie znalazłam w książce Juliana Kornhausera Poezja i codzienność. Zdaje się, że jest to termin dość naturalny, podkreślający transformację świadomości i wartości, zachodzącą w okresie 1976-1996. Być może, przy niezbyt dobrym stanie aktualnej krytyki literackiej i informacji o książkach, byłoby dobrze, gdyby czytelnik mógł znaleźć tu także obraz literatury ostatnich lat. Istnieje jednak wiele powodów, dla których zakończyłam opis. Po pierwsze „okres przejściowy” kiedyś się zamyka i w moim przekonaniu 1996 to właściwa data. Dwadzieścia kluczowych lat to czas tak samo długi jak „dwudziestolecie międzywojenne” i bardzo obfity w wydarzenia. Po drugie literatura najnowsza to moim zdaniem domena krytyki literackiej, a nie historii literatury. Opis historycznoliteracki jest bardzo autorytatywny, wymaga chłodnego dystansu i dużej selekcji faktów, tymczasem literatura najnowsza widziana z krótkiej perspektywy powinna być opisywana tak, jak robi to krytyka, nie wykluczając polemik, ścierania się różnych punktów widzenia i żywej dyskusji. Nawet drugorzędne wydarzenia i niezbyt wybitne dokonania powinny spotkać się tu z reakcją. Pamiętamy, że Mickiewicz w Dziadach zarzucał przedstawicielom salonu warszawskiego, że z podjęciem tematu czekają: „aż się przedmiot świeży, jak owoc ucukruje, jak figa uleży”. W historii literatury nic się jednak nie „cukruje”, po prostu dzieła najczęściej popadają w zapomnienie. Wpisanie ich w obraz procesu jest jedną z metod przywrócenia ich do obiegu. Literatura najnowsza obecna jest w inny sposób. Początkowo nawet miałam zamiar pogodzić te dwa różne tryby opisu, jakich wymagają dwa różne zakresy, zamkniętej historii i żywej współczesności, dodając do książki zapis o charakterze kroniki. W latach 1993-2004 corocznie sporządzałam dla pisma „Ansichten”, wychodzącego w Wiesbaden a wydawanego pod auspicjami Deutsches-Polen Institut w Darmstadt, kronikarskie przeglądy wydarzeń w literaturze najnowszej, dokumentujące poszczególne lata. Teksty te publikowane były wyłącznie po niemiecku i właściwie stanowią gotowy materiał, ale po namyśle uznałam, że włączenie ich do tej książki przesłoni jej główne tezy i zakłóci jednorodność stylistyczną. Poza tym tom opasły tom przestałby być zgodnie z nazwą - Małą historią literatury. Z tego też powodu nie omawiam osobno dziejów eseistyki, czy krytyki literackiej poszczególne artykuły, wystąpienia czy książki przywoływane są wtedy, gdy mówią coś o atmosferze, stanowią element przekształceń świadomości, czy stanowią niezbędny klucz do zrozumienia dzieł lub ich sytuacji. Tam gdzie to jest możliwe powtarzam jednak typowe ujęcia krytyki. Nie trzeba mnożyć bytów nad potrzebę, jeśli jakaś nazwa czy termin już się przyjęły, to posługując się nim można pokazać i pewne zjawisko literackie, i zobrazować jego recepcję. Dystans 12 niemal lat, jakie upłynęły od pierwszego wydania mojego tomu Trzydziestolecie, otwierającego tę serię, spełnił także pozytywną rolę. Bardzo dobrze pamiętam lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. W 1976 roku pierwszy raz dane mi było zobaczyć swoje nazwisko w druku. Moje wiersze nagrodzono na konkursie poetyckim. To jednak nie było pozytywne doświadczenie. Przez niemal rok musiałam bronić się przed zakusami pewnej grupy literackiej pod auspicjami socjalistycznego związku studentów. Obracano moimi tekstami bez mojej zgody i przyznawano się do mnie, choć ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Byłam wtedy jeszcze w liceum. To było pierwsze doświadczenie literackie i zarazem lekcja uwikłania w politykę. Długo miałam do wielu zdarzeń czy nawet całych etapów przekształceń stosunek zbyt emocjonalny, wiele faktów budziło na przykład mój gniew czy zażenowanie, lub prowokowało do bezpośredniej polemiki. Z niektórymi punktami widzenia identyfikowałam się, przeformułowując swoje stanowisko po kilku latach. Taka była logika „okresu przejściowego”. Zmienna i polityczna. I często - usiłująca odrzucić historyczność jako jeden z ważnych wymiarów rozpoznawania ludzkiego losu. Zamykając tę książkę miałam jednak poczucie, że są to sprawy już dalekie. Nie żyjemy już w okresie przejściowym. Choć literatura dalej szuka właściwej formuły rozmowy z czytelnikami i zmienia się. |